08 marca 2025

Plus, plus. Spotkanie wokół książki „Null” Szczepana Twardocha

Ciotka Walentyna

Powieści Szczepana Twardocha zwykle traktują o sprawach poważnych, ale nie brakuje w nich postaci i sytuacji, które potrafią rozbawić. Tym razem jednak – żadnych żartów. „Null” to książka przejmująca, brutalnie aktualna, o wojnie w Ukrainie. A to temat, który wyznacza granice poczucia humoru – nawet naszego. Mimo to wybrałyśmy się w komplecie na spotkanie autorskie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, z naiwną nadzieją, że uda się nam tym razem grzecznie wtopić w tłum. Rozważałyśmy z Haliną pozostawienie Miry i Nadii w domu, ale kiedy usłyszały, że spotkanie jest w MSN-ie nagle obie przypomniały sobie, że Twardoch to ich ulubiony pisarz.

Spotkanie odbywało się w przestrzeni zwanej „audytorium”, co w rzeczywistości oznaczało wielki brodzik otoczony z trzech stron masywnymi zasłonami prysznicowymi. Brodzik-agora mieścił się na dnie muzealnej studni, a choć nie wypełniała go woda, to idealnie zbierał i wzmacniał wszelkie dźwięki – nie tylko te dochodzące ze spotkania, ale i z muzealnych instalacji, które czasem wydawały z siebie niepokojące jęki. Prowadząca spotkanie Agata Kasprolewicz (autorka podcastu "Raport o książkach") dzielnie walczyła o uwagę publiczności, a my czekałyśmy, kiedy Mira zacznie sprawdzać, czy na pewno wyłączyła wszystkie telefony, a Nadia nucić kontrapunkty do natarczywych odgłosów.

Na szczęście pisarz dał z siebie wszystko i był na spotkaniu obecny w stu procentach, niczym Marina Abramović w czasie swojego głośnego performansu. Już na pierwsze pytanie odpowiedział z taką mocą, że ucichły wszystkie instalacje dźwiękowe w muzeum. „Wojna jest tym, co w języku fenomenologicznym nazywa się redukcją ejdetyczną” – zaczął filozoficznie, przybierając minę człowieka, który nie tylko wie, czym jest redukcja ejdetyczna, ale w każdej chwili może poprosić zgromadzonych o wyjęcie kartek i zapisanie na nich odpowiedzi. Mira, prosta dusza, wytłumaczyła siedzącej obok młodzieży, że pisarzowi chodziło o to, że wojna jest czymś niepojętym, bo któż pojmie fenomenologię! Halina pokręciła głową, Nadia prychnęła, a ja zrozumiałam, że w komplecie powinnyśmy wybierać się tylko do zoo.

Spotkanie toczyło się dalej, pytania były niebanalne, odpowiedzi również, a dźwięki z ekspozycji coraz śmielej wdzierały się do naszej prysznicowej studni. Jak przystało na ludzi kulturalnych i wrażliwych, zgromadzona publiczność kiwała głowami w zadumie (poza Nadią, która raczej kręciła głową na boki). Wtem – z torebki Miry wypadła książka „Od obwodu elektrycznego do pierwszego robota”. Ktoś z sali, najwyraźniej już po lekturze „Null”, skomentował krótko: „Plus, plus”. Akurat pisarz opowiadał o tym, jak wojna upraszcza język do minimum. Faktycznie, wśród żołnierskich kodów zawartych w powieści Twardocha kluczowe są dwa: „Plus” / "Minus" i „Nam pizda”. To drugie jest zresztą pierwszym zdaniem książki. Brzmi jak ponura mantra, ale – jak tłumaczył Twardoch – towarzyszyło mu wszędzie podczas wyjazdów na Ukrainę. I nic dziwnego: zawiera w sobie stan ducha i zapatrywania na przyszłość żołnierzy, dla których świat „po wojnie” wydaje się równie abstrakcyjny i nierealny jak „redukcja ejdetyczna” dla Miry. „Można by powiedzieć, że cała powieść zamyka się w tym jednym zdaniu” – podsumował autor, po czym dodał uspokajająco: „Nie żebym zniechęcał państwa do przeczytania pozostałych zdań tej książki!”.

A my? Opuściłyśmy spotkanie bogatsze o nową wiedzę. Nadia nadal nie cierpi fenomenologii, Halina postanowiła zastosować redukcję ejdetyczną w czasie kolejnej rozprawy, a Mira zdobyła kolejny autograf, jak zwykle podsuwając autorowi, nie tę książkę, co trzeba.

Artykuły z tej kategorii


​​​​​​​

​​​​​​​

Copyright © 2025 Ciotki Kulturalne