Chichotom nie było końca! Córka co prawda skrzywiła się jak po cytrynie, kiedy zorientowała się, że przyniosłam wnusiom najnowszego „Wiedźmina”, ale za to my bawiliśmy się świetnie. Bliźniaki o Geralcie wiedzą już całkiem sporo (babcia Mira dba o rozwój swoich milusińskich lepiej niż oświata!), nie mogłam więc powstrzymać się przed podrzuceniem im swojego egzemplarza „Rozdroża kruków”, który prezentował się znakomicie, oprawiony w gazetki promocyjne.
Od kiedy zachwyciłam się pełnym mądrości stwierdzeniem Sapkowskiego, że „ludzie mający literaturę fantastyczną za coś drugiej kategorii mają mózg drugiej kategorii”, nie słabnie moje uwielbienie dla naszego wieszcza o wąsatym piórze. Choć autor skromnie powiada, że Wiedźmina zaczął pisać, „bo nie miał nic lepszego do roboty”, to wyszedł z tego kawał dobrego Sienkiewicza. Jego recepta na pisanie? „Siadasz, piszesz. Jak nie umiesz, to nie piszesz”. I jeszcze: „rezygnuję z fraz słabo napisanych – zamieniam je na lepiej napisane”. Na pytanie o stracone lata, zwykł odpowiadać: „Zacząłem późno? Proszę się rozejrzeć, ilu wokół grafomanów, którzy zaczęli za wcześnie”. Bardzo nam tym samym mistrz Andrzej schlebia – zaczęłyśmy wszak nasz ciociny projekt jedną nogą w grobie, zatem spotkać nas może jeno sukces!
Najnowszy tom Sapkowskiego rozpoczyna się od przesłuchania młodego, świeżutkiego jak chałeczka, wiedźmusia Geralta przez średnio rozgarniętego wójta, który co i rusz zapewnia rozpytywanego, że nie zwykł powtarzać pytań („Mimo tego powtarzał co i rusz. Widocznie lubił, choć nie zwykł”). Przyjemnie jest wrócić po latach do świata wiedźminów i odkryć całkiem nowy jego kawałeczek – tym zabawniejszy, że nieustraszony pogromca potworów jest tutaj małolatem, który dopiero wyruszył w drogę (zapominając zebrać drużynę!), niewiele jeszcze dokonał, mało co wie i nie jest jeszcze nawet „z Rivii”.
Nawet jeśli najnowsza książka Sapkowskiego przypomina nieco młodego wiedźmina pod względem polotu, to i tak zapewnia kilka mile spędzonych godzin. A przecież – jak skwitował autor w jednym z wywiadów – „Każda literatura jest rozrywkowa, wyjąwszy takie rzeczy, jak Podręcznik hodowli nutrii czy Akwarium od A do Z”. A zatem – nic tylko czytać, miłej rozrywki!
Copyright © 2025 Ciotki Kulturalne